Filip Chajzer utknął w elektryku na A2. Internauci nie mieli litości!
2025-01-19
Autor: Katarzyna
Elektryczne samochody stały się symbolem nowoczesnej motoryzacji. Zero emisji, cicha praca i coraz większy zasięg – to brzmi jak marzenie! Jednak każdy właściciel takiego pojazdu wie, że ładowanie baterii to nieodłączny element podróży. Brak odpowiedniego zaplanowania może prowadzić do nieprzyjemnych niespodzianek na drodze.
Filip Chajzer, korzystając z zastępczego elektrycznego auta, wyruszył z Warszawy do Łodzi. Trasa wynosi około 140 km w jedną stronę. Prosto, prawda? Tylko, że zapomniał o kluczowej rzeczy – naładowaniu auta przed wyjazdem.
Na trasie Chajzer szybko przekonał się, że infrastruktura do ładowania elektryków w Polsce wciąż pozostawia wiele do życzenia. Dzieląc się frustracją z fanami na Instagramie, relacjonował swoje przygody podczas poszukiwania działającej ładowarki. - „To już szósta stacja, na której próbuję naładować mój samochód elektroniczny. Za chwilę zostanę na autostradzie A2 bez energii” – skarżył się Chajzer.
Podczas postojów na stacjach ładowania, celebryta mógł liczyć tylko na frustrację. Problemy z ładowarkami sprawiły, że dalsza podróż stanęła pod znakiem zapytania. - „Na stacji MOL, która również była niedostępna, pani powiedziała mi: 'wie pan, ta nasza ładowarka jest bardzo kapryśna'” – relacjonował Chajzer.
Kiedy pomoc nie nadeszła, Chajzer postanowił zwrócić się do swoich fanów o pomoc w formie podwózki. - „Jeśli ktoś jedzie w moją stronę, to chętnie się z kimś zabiorę i posłucham fajnej muzyki” – apelował na Instagramie.
Na szczęście sytuację uratował dealer samochodów, od którego Chajzer kupił swoje ukochane Volvo XC90. Co ciekawe, był to „ostatni dostępny” model z silnikiem wysokoprężnym, co prowadziło do ironicznych komentarzy ze strony samego celebryty.
Internauci nie szczędzili Chajzerowi krytyki: "Jak mogłeś wyruszyć w drogę z nienaładowaną baterią?" - pytali niektórzy. Inni zauważali absurd sytuacji: "Jak to możliwe, że nie były do tego zaplanowane pierwsze ładowanie? Miałeś 15% baterii na wyjeździe?".
Z drugiej strony, część użytkowników internetu broniła Chajzera, twierdząc, że problemy z ładowaniem to wina niewystarczającej infrastruktury, a nie samego kierowcy. - „Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby nastała wojna i trzeba byłoby uciekać - powodzenia wszystkim właścicielom elektryków” – pisał jeden z komentatorów.
W całej tej sytuacji Chajzer pokazał, że chociaż elektryki zapowiadają przyszłość motoryzacji, ich użytkowanie w Polsce wciąż wiąże się z ogromnymi wyzwaniami. Estetyka i ekologia to nie wszystko – potrzebujemy lepszej infrastruktury, a także większej świadomości użytkowników w zakresie planowania swoich podróży. Morał jest jasny: niezależnie od tego, czym jedziesz, zawsze sprawdzaj poziom naładowania baterii przed wyruszeniem w drogę!