Drony w akcji bez nadzoru

W ostatnim czasie na polskim wybrzeżu miały miejsce mrożące krew w żyłach incydenty związane z bezzałogowcami. Wojciech Radwański, operator dronów i fotograf, ujawnia, że jego Instagramowy profil "Bałtyk" zalała fala zgłoszeń od ludzi, którzy doświadczyli podobnych sytuacji.

Zgubione sygnały, nieprzewidywalne zachowanie

"Drony po prostu wyrywają się z rąk, odlatując z pełną mocą, jakby były w transie" – relacjonuje Radwański. Dlatego też, bez kontroli, dron potrafi osiągnąć prędkość nawet 90 km/h, co w połączeniu z dużą masą urządzenia stwarza poważne zagrożenie.

Przerażające doświadczenia operatorów

Radwański osobiście doświadczył tego niebezpieczeństwa podczas nagrywania w okolicach Kuźnicy. Gdy jego dron nagle stracił sygnał GPS, urządzenie zaczęło niekontrolowany lot. "Próbowałem wszystkiego, ale nic nie działało, nie mogłem go zatrzymać" - relacjonuje.

Przyczyny niebezpieczeństwa: Spoofing

W opinii ekspertów, jednym z powodów tych zdarzeń może być tzw. spoofing, czyli zakłócanie sygnałów GPS przez nieznane podmioty. Zygmunt Rafał Trzaskowski, ekspert w dziedzinie technologii, tłumaczy, że do takich sytuacji dochodzi głównie przy użyciu skomplikowanego sprzętu wojskowego.

Niebezpieczeństwo na granicy z Rosją

Problemy dotyczą zwłaszcza obszarów przygranicznych, gdzie sygnały są dodatkowo zakłócane. Wzrost incydentów w niektórych miejscach, jak Mierzeja Wiślana, nie napawa optymizmem oraz stawia pytania o bezpieczeństwo turystów.

Potrzeba działań zabezpieczających

Urzędnicy z UKE potwierdzają, że od czasu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego wiele urządzeń zgłaszało zakłócenia. "To nie tylko problem Polski, inne kraje także go doświadczają" – oceniona przedstawiciel UKE.

Potencjalne tragedie w przyszłości?

W obliczu niedawnych wydarzeń, Radwański apeluje o pilne wprowadzenie działań, które zminimalizują ryzyko. "Jeżeli dron uderzy w człowieka, mogą zdarzyć się tragiczne wypadki” - ostrzega. Drony powinny być pod stałym nadzorem, zwłaszcza w popularnych miejscach turystycznych.