
Co się dzieje w Falubazie? Protasiewicz nie przebiera w słowach o Madsenie!
2025-04-12
Autor: Ewa
W poprzednim sezonie drużyna Falubazu z Zielonej Góry pokazała, że należy do elity PGE Ekstraligi, osiągając historyczny sukces jako pierwszy beniaminek od trzynastu lat, który dotarł do fazy play-off. W tym roku "Myszy" mają ambitne plany na podium, więc do zespołu dołączyli znani zawodnicy, w tym Leon Madsen oraz Damian Ratajczak.
Początek sezonu z wielkim rozczarowaniem
Jednak pierwszy mecz sezonu 2025 okazał się katastrofą. Spotkanie z Orlen Oil Motorem Lublin od samego początku nie układało się dla zielonogórzan. Już po dwóch seriach wyścigów było jasne, że drużyna nie ma szans na zwycięstwo. Gospodarze przegrywali starty i w trakcie wyścigów nie potrafili nawiązać walki z aktualnymi mistrzami Polski.
Najsłabszy mecz w historii?
Ostateczny wynik 59:31 dla gości wskazywał na to, że Falubaz rozegrał swoje najsłabsze spotkanie od powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wcześniejsze najgorsze wyniki wyniosły 34 punkty w Lublinie i 37 punktów u siebie. Po meczu, Piotr Protasiewicz, trener Falubazu, był wyraźnie rozczarowany.
— Sądziłem, że nie jesteśmy w idealnej formie, ale nie spodziewałem się, że brakuje nam aż tak dużo. Motor Lublin był zdecydowanie lepszy, a my mieliśmy problem z dopasowaniem się do toru — podkreślił Protasiewicz.
Zabrakło liderów!
Największym rozczarowaniem meczu była postawa duńskich zawodników Falubazu. Rasmus Jensen zaledwie raz zdobył punkt, a Leon Madsen miał problemy, aby zdobyć nawet 10 punktów. Zawodnik znalazł się na linii mety wyścigu dopiero dzięki szczęśliwemu końcowemu biegowi, zdobywając trzecie miejsce z minimalną przewagą!
— Leon nie jest jeszcze gotowy na walkę na tym poziomie. To dowód, że w Motorze nie ma słabych punktów — skomentował sytuację Protasiewicz.
Wyzwanie na horyzoncie!
W przyszłym tygodniu Falubaz czeka kolejne trudne spotkanie, tym razem z Betard Spartą Wrocław. Mimo że terminarz jest wymagający, Protasiewicz widzi to jako szansę na rozwój zespołu.
— Myślę, że dobrze, że taka weryfikacja przyszła na początku sezonu. To motywacja do dalszej pracy. Mam nadzieję, że to będzie jak zimny prysznic i w kolejnych meczach będzie tylko lepiej — zakończył trener.